Mam teściową, całkiem fajna babka. Bardzo ją lubię, ale czasem nie rozumiem zupełnie a pewne jej nawyki przyznam szczerze, zwyczajnie mnie śmieszą lub nawet wkurzają. Jest przeciwieństwem mojej mamy, całe życie lekko przeszła, a bo i pracę nie fizyczną miała i mąż przyzwoity jej się trafił, co ją we wszystkim w domu wyręczał. Zakupy zrobił, obiad ugotował, okna umył, pranie wstawił, posprzątał, urwany guzik przyszył. Nic tylko leżeć i pachnieć. No ale teściowi zmarło się jakiś czas temu niestety.
Żałobę i owszem długo nosiła, po takim mężu wcale się nie dziwię. Jak to mówią dwójeczka liczba boża więc z czasem człowiekowi zwyczajnie drugiej połówki brakuje. Samotność to jest taka małpa, która po pewnym czasie lubi podoskwierać i ta doskwierajaca małpa dopadła moją teściową. Jakiś czas jeszcze ją tolerowała umilając sobie czas wnukami, ale w zeszłe wakacje postanowiła rozprawić się z nią raz na zawsze. Z moją małą pomocą, bo pomogłam założyć jej profil na facebook, postanowiła odnaleźć starych znajomych w tym swoją wielką miłość z lat młodzieńczych i o dziwo odnalazła.